Do Efektum trafiłem na początku 2016 roku. Właściwie byłem zaskoczony telefonem z propozycją rozmowy kwalifikacyjnej, bo CV wysłałem ze dwa, trzy miesiące wcześniej i nie miałem już nadziei na pozytywny oddźwięk. Radość wielka, że ktoś się moją ofertą zainteresował, bo jak wielu innych poszukujących pracy, wysyłałem całkiem sporo dokumentów aplikacyjnych. Firma jest z Warszawy, ja z Zielonej Góry, ale szybko okazało się, że proponują mi pracę zdalną. Czegóż chcieć więcej? Praca w kapciach, we własnym domu – żyć nie umierać! No tak, ale przede mną rozmowa, stres oczywiście duży, ale… nie taki diabeł straszny.
Wideokonferencja na Skypie i – kolejne zaskoczenie, rozmowa miła, sympatyczna, zostałem przesłuchany z moich zawodowych i życiowych doświadczeń, osiągnięć, niepowodzeń i planów. Potem kilka nerwowych dni w oczekiwaniu na rezultat i – jestem pracownikiem firmy.
Z umową, z prawem do urlopu, do zwolnień lekarskich, z prawem do dodatkowego urlopu dla osób niepełnosprawnych.
To co dla innych pracodawców było często przeszkodą, czyli niepełnosprawność, dla Efektum przeszkodą nie jest.
Zostałem więc przyjęty, zostałem przeszkolony, armia informatyków sprawdziła mój sprzęt, który na szczęście okazał się wystarczająco dobry, by sprostać postawionym przed nim i przede mną zadaniom.
Muszę powiedzieć o jeszcze jednym zaskoczeniu. To ciepła, przyjazna atmosfera wśród koleżanek i kolegów, koordynatorów, szefów i kierowników. Wszyscy jesteśmy po imieniu, co niezwykle ułatwia kontakt. A po niedawnym spotkaniu integracyjnym w Jachrance (czytających proszę, aby nie kojarzyli tego określenia ze znanym filmem…) ten kontakt stał się jeszcze bliższy. Impreza firmowa nad jeziorem, przy grillu i ognisku, na którą zjechaliśmy się ze wszystkich stron Polski, niektórzy z bardzo znacznym stopniem niepełnosprawności, poruszający się na wózkach, o kulach, z białymi laskami niewidomego uświadomiła mi, jak wielką rzecz robi Efektum. Widzieć wokół siebie same uśmiechnięte, radosne twarze – bezcenne.
Władysław Edelman, pracownik Efektum, 2017 r.